czwartek, 5 lutego 2015

Przymusowe karmienie uznam za torturę…



Od ośmiu miesięcy przebywa w areszcie. Zarzucono jej współudział w zamordowaniu rosyjskich dziennikarzy. Ukraińska pilotkę Nadieżdę Sawczenko schwytali separatyści z Donbasu, po czym przewieziono ją do Rosji. Już w momencie aresztowania cieszyła się na Ukrainie sporą sławą. Podziwiano jej wyjątkową biografię. Kilkakrotnie ubiegała się o przyjęcie do szkoły lotniczej. Służyła w Iraku. Została pierwszą kobietą lotnikiem w ukraińskich silach zbrojnych. Teraz samotna prowadzi dramatyczną głodówkę w moskiewskim areszcie śledczym. Jak mówi sama, jest gotowa na śmierć...

 

Z Nadieżdą Sawczenko w areszcie „Matrosskaja Tiszyna” rozmawia Zoja Swietowa.
 



Od blisku 60 dni Nadieżda Sawczenko prowadzi głodówkę w moskiewskim areszcie sledczym.
Jak sama zapowiada, jest gotowa na śmierć. 




Do sądu dla dzielnicy Basmannej w Moskwie wpłynął właśnie wniosek złożony przez organy śledcze o przedłużenie ukraińskiej lotniczce Nadieżdie Sawczenko aresztu tymczasowego. Posiedzenie sądu odbędzie się 10go lutego. Prowadzona rzez nią głodówka trwa już 54 dni. Sawczenko nie zamierza jej przerywać, przynajmniej do chwili, dokąd sąd nie rozpatrzy sprawy zastosowanego wobec niej środka zapobiegawczego.

Ukraińska lotniczka ogłosiła głodówkę 13 grudnia 2014 roku, znajdując się w areszcie kobiecym numer 6. 17 stycznia więzienni lekarze stwierdzili pogorszenie się stanu jej zdrowia. Karetką pogotowia przewieziono ją do szpitala więziennego położonego na terenie więzienia „Matrosskaja Tiszyna”. Ukraińską pilotkę umieszczono w specjalnym oddziale szpitala, ona sama nazywa go „złotą klatką.”

Ten specjalny oddział szpitalny został dopiero co odremontowany, oprócz Sawczenko w obecnej chwili nie ma tam innych aresztantów. Nadieżda wyraźnie straciła na wadze, jej cela może zaskakiwać białymi kafelkami, szarymi półkami, białymi stołami, a także oddzielną kabiną prysznicową i nowoczesną toaletą. Siedzi tu samotnie, jednak przez cały czas jest obserwowana. W sąsiedniej celi utworzono specjalne stanowisko wyposażone w aparaturę video, w niej dyżuruje na stałe specjalnie odkomenderowany funkcjonariusz aresztu. W trzeciej celi znajduje się aparatura medyczna, z wagą i kroplówką. W niej Nadieżda poddawana jest badaniom lekarskim, tutaj też podłączana jest do kroplówki.

W ten sposób udało się zapewnić jej pełną izolację od wszystkich pozostałych aresztowanych. Sawczenko wyprowadzana jest na położony na dachu spacerniak, zawsze na spacerze towarzyszy jest pies służbowy.


Mam alibi potwierdzające niewinność

Sawczenko:
Fizycznie czuje się w porządku. Ale pod względem moralnym kiepsko. Czy człowiek zamknięty w więzieniu może czuć się inaczej? Na Ukrainie ludzie nie przychodzą na świat jako niewolnicy.

Sietowa:
Kiedy spotkałyśmy się 8 stycznia w areszcie numer 6, mówiła Pani, iż będzie pani prowadzić głodówkę do lutego. Jaką decyzję podjęła Pani teraz. Pod jakimi warunkami jest pani gotowa ją przerwać?

Sawczenko:
Mówiłam, że będę głodować aż do momentu, kiedy dobiegnie kresu to szaleństwo. Mam alibi potwierdzające moją niewinność. Nie zabiłam rosyjskich dziennikarzy. Nigdy nie strzelałam do nieuzbrojonych ludzi.

Swietowa:
Jeśli sąd zamieni Pani środek zapobiegawczy i osadzi panią w areszcie domowym, na przykład na terytorium konsulatu ukraińskiego znajdującego się w Moskwie, czy wtedy przerwie pani głodówkę?

Sawczenko (śmieje się):
Tak, oczywiście, wtedy przyjedzie moja mama i ugotuje dla mnie barszcz. Ale ja nie ma wiążę wielkich nadziei z posiedzeniem sądu. Zdaję sobie sprawę, iż jeśli istnieje potrzeba wymierzenia demonstracyjnej kary „ukraińskiej faszystce” za zamordowanie obywateli rosyjskich, zostanę ukarana. Teraz dodano mi dodatkowy zarzut, miałam nielegalnie przekroczyć granicę, chociaż przez granicę przewieźli mnie oni.

Swietowa:
Czy prowadzone są jakieś procedury śledcze z pani udziałem?

Sawczenko:
Zapomniałam już, jak wygląda oficer śledczy. Od Nowego Roku jeszcze go nie widziałam. Śledztwo w mojej sprawie trwa już osiem miesięcy. Do tej pory nie ukończono ekspertyzy  mojego umundurowania. Pora, by to się skończyło, albo przestrzegane będzie prawo, albo siedzę z powodów politycznych.





Trafila kosa na kamień

Swietowa:
Władze rosyjskie nie poddają się szantażowi, a Pani głodówka trochę go przypomina…

Sawczenko:
Rozumiem. Trafiła kosa na kamień. Na razie mają w rękach swoją „złotą rybkę”. Byłoby mi łatwiej zginąć w prowadzonej na Ukrainie walce, niż siedzieć w rosyjskim więzieniu. W jakiej sprawie miałabym odsiedzieć w rosyjskim więzieniu 25 lat?

Swietowa:
Nie boi się pani, że stan pani zdrowia się pogorszy i nie przetrzyma pani głodówki?

Sawczenko:
Byłam na dwóch wojnach i jestem gotowa umrzeć za sprawiedliwość. Wasz rosyjski premier powiedział, iż jeśli zostanie zablokowany system SWIFT, Rosja będzie gotowa do podjęcia w odpowiedzi wszelkich możliwych kroków. Też jestem do tego przygotowana. Trzymam się siłą woli. Będę walczyła do końca.

Swietowa:
Czy słyszała pani o sprawie Swietłany Dawydowej? (sprawa zamieszkałej w Wiaźmie matki 6 dzieci oskarżonej o zdradę ojczyzny w związku z telefonem do ambasady ukraińskiej. Wywołała w Rosji wielkie poruszenie – „mediawRosji”)

Sawczenko:
Ta, chciałbym napisać do niej list z wyrazami wsparcia. Mam nadzieję, że ludzie w Rosji będą walczyć o swoich. Pora, by podnieść się z kolan. Jej dziecko ma dwa miesiące, jak można było posadzić za kraty karmiąca matkę, umieścić ja w ciężkich warunkach.

(Rozmowa z Nadieżdą Sawczenko prowadzona była w areszcie „Matrosskaja Tiszyna” 3 lutego, a więc jeszcze przez podjęciem przez władze decyzji o uwolnieniu Swietłany Dawydowej z więzienia Lefortowo – „Otwarta Rosja”).

Swietowa:
Warunki w więzieniach na Ukrainie zapewne nie są lepsze, niż w rosyjskich.

Sawczenko:
Trudno się temu dziwić. Wszyscy wyszliśmy z jednego związku. Będziemy tę sytuację zmieniać.


Szanuje Mandelę i Chodorkowskiego

Swietowa:
Jak da pani radę zmienić sytuację na Ukrainie, jeśli pani umrze, bo nie przetrzyma pani głodówki?

Sawczenko:
Strata jednego bojownika to jeszcze nie klęska wojenna.

Swietowa:
Sytuacja może się zmienić i zostanie pani uwolniona. Czy to ma sens, by ryzykowała pani własnym życiem?

Sawczenko:
Chylę czoła przed Nelsonem Mandelą, bardzo szanuję Chodorkowskiego. Obydwaj siedzieli, czekali, dowodzili swojej niewinności. Rosyjska delegacja do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy miała dobre wyjście, trzeba było się zgodzić na moje uwolnienie z więzienia, w zamian można było zachować swój status w tej organizacji. Ale się nie udało.

Swietowa:
Nie boi się pani, iż jeśli stan pani zdrowia się pogorszy, lekarze „Matrosskiej Tiszyny” zaczną panią karmić przymusowo?

Sawczenko:
Złożę oświadczenie na ręce głównego lekarza i naczelnika aresztu, iż przymusowe karmienie potraktuję jako torturę. Wtedy będę gotowa na śmierć.

Tłum.: ZDZ


Rozmowa została opublikowana na portalu openRussia.org:

https://openrussia.org/post/view/2484/





Zoja Swietowa (1959), wybitna publicystka, działaczka ruchu na rzecz praw człowieka. W czasach radzieckich związana ze środowiskiem dysydenckim. Laureatka wielu nagród,  rosyjskich i międzynarodowych.









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz