wtorek, 23 września 2014

Milczenie sieci



Dla niezależnych rosyjskich mediów Internet wciąż jeszcze pozostaje azylem nie do końca kontrolowanym przez Kreml. Jednak władze coraz mniej chętnie tolerują obecny w Runecie margines wolności. Seria przyjętych niedawno przepisów pozwala blokować w sieci niepożądane treści. Przejęto kontrolę nas szeregiem niezależnych spółek internetowych. Od jakiegoś czasu społeczność internetowa zastanawia się, na ile możliwy jest najczarniejszy scenariusz, odłączenie rosyjskiej segmentu sieci od Internetu światowego.


 Portal colta.ru przeprowadził na ten temat ankietę wśród znanych rosyjskich intelektualistów, znanych z obecności w sieci.
 





W zeszłym tygodniu media internetowe przestraszyły swoich czytelników, ostrzegając iż na zbliżającym się posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa prezydent Władimir Putin  omówi z jego uczestnikami możliwości odłączenia, w sytuacjach nadzwyczajnych, od sieci globalnej rosyjskiego segmentu Internetu. W poniedziałek rzecznik prasowy Putina, Dmitrij Pieskow oświadczył, iż jak na razie prezydent nie poruszał tego tematu w dyskusjach ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa. Jednak kwestia, która przed dwoma dniami tak bardzo zaniepokoiła Runet pozostaje aktualna. Na szereg pytań wciąż nie znamy odpowiedzi.


Colta.ru zadała je kilku szanowanym i cenionym przez nas osobom.


1. Kiedy twoim zdaniem mogą nas odłączyć od globalnego Internetu?

2. Co zrobisz sam, jeśli to się wydarzy?





Aleksander Baunow, filozof, dziennikarz:

Mogą, kiedy zechcą. Oczywiście gazety burżuazyjne nas skrytykują, a inwestorzy zareagują nerwowo. Jednak trzeba to zrozumieć, iż w oczach Zachodu należymy już do grupy państw z reżimem autorytarnym. Od reżimów totalitarnych wymaga się z grubsza biorąc dwóch rzeczy: by nie lazły poza granice własnego kraju (właśnie naruszyliśmy te zasadę, dlatego podniósł się taki szum) i nie likwidowały kapitalizmu. Chodzi o to, by nie zrywać światowych więzi w gospodarce, by dalej sprzedawać i kupować. I to, czy w tych krajach jest Twitter i Facebook, w sytuacji wolnej od okoliczności nadzwyczajnych, nie budzi zaniepokojenia świata zewnętrznego. W Chinach nie ma, w Wietnamie nie ma, za to inwestycje płyną wartkim strumieniem, nie można opędzić się od turystów. I tylko wówczas, gdy zaczynają się jakieś niepokoje, świat sobie przypomina: tam przecież nie ma normalnego Internetu.

Inna sprawa, iż we współczesnym świecie bez Internetu nie ma także i kapitalizmu. Dlatego nie wyłączają go i w krajach rządzonych przez reżimy autorytarne.

Zupełnie bez Internetu obchodzi się Korea Północna, jest on tam dostępnych w pomieszczeniach specjalnych, niczym kopiarki Xerox w ZSRR. Internet bywa także w Korei dostępny nielegalnie, dostarczany przez chińskich operatorów komórkowych, tam dokąd dociera ich sygnał.

Wszędzie indziej Internet jest. Blokowane są oddzielne strony internetowe. Uniemożliwia się całkowicie, lub modyfikuje działanie niektórych wyszukiwarek. Internet w Chinach wiąże ze światowym cienka nitka. Jednak wiąże. Jeśli bowiem Internet jest potrzebny współczesnemu kapitalizmowi, nawet autorytarnemu kapitalizmowi, to nie będzie się go odłączać. Będzie się z niego korzystać, choć po zastosowaniu pewnych korekt, wystarczy przenieść serwery, albo zaprogramować w wyszukiwarkach takie zmiany, by dostarczane przez nie odpowiedzi były odpowiednie. W dniach wzrostu napięcia i niepokoju będą wyłączane szczególnie niebezpieczne witryny, szybkość sieci będzie redukowana. Widziałem w Iranie, jak się to robi w dniu wyborów.

W Syrii i w Chinach Internet światowy ładuje się szczególnie powoli, jeśli jego zawartość jest podejrzana. Z drugiej strony, nawet w takich miejscach jak Syria i Iran, widziałem, jak przy pomocy nieskomplikowanych programów maskujących ludzie korzystali z Facebooka. To samo w Chinach i Wietnamie. Więc myślę, że i u nas będzie podobnie, jeśli tylko Internet zostanie odłączony na chińską modłę. Jeśli odłączą w stylu północnokoreańskim – wybiorę się dokądś w dłuższą delegację twórczą. Tak, czy inaczej taki kraj zbyt długo nie przetrwa.



Leonid Berszydski, dziennikarz, politolog:

Nie mam żadnych wątpliwości, iż w naszym kraju można zrobić dowolne świństwo w dowolnej chwili i bez uprzedzenia. I już na wszelki wypadek podjąłem odpowiednie kroki, przeniosłem się do Berlina. Moim zdaniem, praktykowanie zawodu dziennikarza nie jest dziś w Rosji możliwe. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest szereg nowo przyjętych przepisów i stale obecna w naszym życiu groźba wyłączenia, lub filtrowania Internetu. Jeśli się chcę dalej uprawiać ten zawód, to jedyną możliwość stwarza wyjazd do innego kraju.



Anton Dolin, krytyk filmowy:

1. Internet można wyłączyć w dowolnej chwili, gdy tak zadecyduje „naczalstwo”.
2. Czytać więcej książek.



Pawieł Własow-Moduliasz, przedsiębiorca internetowy:

1. Do wyłączenia Internetu może dojść tylko na wypadek wojny. W inne scenariusze nie wierzę. No i może do tego dojść, jeśli do władzy dojdzie ktoś jeszcze bardziej radykalny od Putina i upodobni Rosję do Korei Północnej.

2. Jeśli dojdzie do urzeczywistnienia któregokolwiek z wyżej wymienionych wariantów, to strata dostępu do światowego Internetu, okaże się daleko nie najważniejszym z problemów z jakimi się zetkniemy. Wówczas trzeba będzie przede wszystkim zająć się bezpieczeństwem własnej rodziny.

Tak zwana wspólnota międzynarodowa nie wybaczy Rosji nie uzgodnionego przyłączenia Krymu, możemy więc spodziewać wszystkiego, nawet wojny pomiędzy mocarstwami jądrowymi. Odłączenie od globalnego Internetu też jest możliwe, choć moim zdaniem nie bardzo prawdopodobne. Ale umacnianie roli państwa i jego zwolenników w Internecie będzie miało z pewnością swoją kontynuację.




Iwan Zasurski, wydawca publikacji internetowych, szef katedry nowych mediów i teorii komunikacji na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego:

1. Najpewniej nie odłączą nigdy, ale mogą próbować.

2. Będę kończył swoją habilitację.



Askold Iwanczik, historyk, członek korespondent Akademii Nauk:

1. Mam nadzieję, że nigdy. Taka decyzja nosiłaby charakter samobójczy. Oznaczałaby ona cofnięcie się do poziomu rozwoju sprzed lat dwudziestu, likwidację nadziei na rozwój gospodarki i nauki, we współczesnym świecie mają one charakter globalny. Nie ma co mówić o stratach społecznych. Mielibyśmy do czynienia z sytuacją podobną, gdyby wyłączono prąd. Do tej pory, nie wyglądało na to, by nasze władze miały skłonności samobójcze, choć niektóre ich decyzje sprawiają wrażenie nie całkiem przemyślanych. Jeśli jednak rzecz pójdzie, nie o całkowitym odłączeniu, a o częściowych ograniczeniach, podobnych do istniejących w Chinach, Iranie, Turcji, niektórych innych krajach, to jak wiadomo, łatwo dać sobie z nimi radę. W takim wypadku, trudno będzie mówić, byśmy stali się ofiarami jakiejś radykalnej zmiany sytuacji.

2. Mam nadzieję, że tego rodzaju decyzję jednak nie zostaną podjęte. Tak, czy inaczej moja działalność zawodowa bez dostępu do Internetu nie będzie możliwa.



German Klimienko, szef spółki LIveInternet:

1. Nigdy do tego nie dojdzie, czeka nas nie odłączenie, a filtracja, w wydaniu podobnym do chińskiego.
2. Będę się cieszyć i szykować do wzrostu kapitalizacji spółki. No i nawiążę z synem pełnowartościowe kontakty za pośrednictwem „WKontaktie”.



Siergiej Newski, kompozytor:

1. Nie wydaje mi się, iż jest to możliwe z technicznego punktu widzenia. Do tego Runet jest zbytnio zdecentralizowany i jednocześnie zintegrowany z siecią światową. Tak samo podczas próby przewrotu w 1991 roku, nie udało się wyłączyć radiostacji „Swoboda” i „Echo Moskwy”, czy zablokować połączeń telefonicznych i faksowych w różnych czasopismach opozycyjnych. Nadzwyczajne wyłączenie Internetu na polecenie wydane przez telefon zdarzyło się jedynie w dwóch krajach: w Egipcie pod rządami Mubaraka i w Libii za Kadafiego, podczas „arabskiej wiosny”. Mam nadzieję, iż członkowie Rady Bezpieczeństwa pamiętają, czym to się to skończyło dla obu tych przywódców.

2. To będzie dla mnie oznaczało koniec reżimu. Trzeba będzie się zatroszczyć o bezpieczeństwo rodziny. Można będzie z zainteresowaniem obserwować rozwój wydarzeń.



Anton Nosik, bloger, dziennikarz:

1. Jakiekolwiek prognozy dotyczące terminów to zadanie w najwyższym stopniu niewdzięczne, zwłaszcza wówczas, gdy mamy do czynienia z decyzjami podejmowanymi przez jednego, w znacznym stopniu nieprzewidywalnego człowieka. Może się to zdarzyć dziś, za miesiąc, za rok, lub nigdy.

2. Jeśli idzie o mnie osobiście, to jeśli do tego dojdzie, zajmę się poszukiwaniem alternatywnych sposobów dostępu do sieci.



Jurij Saprykin, dziennikarz:

1. To się może wydarzyć w dowolnym momencie, jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu z Zachodem. Zwłaszcza w sytuacji, gdy po nałożeniu kolejnych sankcji, zostaną wprowadzone kontrsankcje i trzeba będzie zrobić coś jeszcze, a sposobów, by zakazać coś bezboleśnie już nie będzie.
2. Będę chodził wcześniej spać.



Jelena Fanajłowa, poetka:

1. To jest niemożliwe. Mamy do czynienia ze straszeniem obywateli. Cały biznes opiera się związkach w sieci. Nie znam się na tym, czy można oddzielnie powyłączać sektory prywatne Internetu. Prawdopodobnie tak, Facebook i temu podobne.

2. Przypomnę sobie, jak korzystać z telefonu, telegrafu, poczty, dworców i mostów.




Przygotowała Julia Ryżenko





Materiał ukazał się na lamach portalu colta.ru:

http://www.colta.ru/articles/specials/4732




Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz